Koncesja turystyczna nr 3 z dnia 5.11.1999r. wydane przez Wojewodę Kujawsko - Pomorskiego

Informacje o Biegu Zwycięstwa

W latach 2003 – 2007 Biuro Turystyczne PIAST było głównym organizatorem Biegu Zwycięstwa. Podstawowym założeniem imprezy było zaktywizowanie wszystkich szkół powiatu inowrocławskiego do masowego udziału dzieci i młodzieży w tej sportowo-rekreacyjnej imprezie. Jednocześnie intencją Biegu Zwycięstwa było pokazanie, że kiedyś Inowrocław był kuźnią talentów. To tutaj rozpoczynali swoje kariery– trójskoczek  Jan Jaskólski, uczestnik 3 Olimpiad w Rzymie, Tokio i Meksyku, olimpijczycy, Jerzy Kowalski i Edmund Borowski – 400m, Tadeusz Kaźmierski – 800m, Jan Kobuszewski skok  w dal, średniodystansowiec  Zbigniew Kwiatkowski, czy też pierwszy powojenny Mistrz Polski w przełajach – Franciszek Nadolski. Większość tych zawodników wywodziła się z KS „Noteć Mątwy”. Mogłem sam obserwować sukcesy i osiągnięcia klubu, ponieważ w latach 1965-1968 sam byłem czynnym zawodnikiem sekcji lekkoatletycznej tego klubu gdzie początkowo biegałem biegi średnie a potem biegi  200 i 400 m. przez płotki.

Po likwidacji Noteci, kiedy to sport przegrał z kapitalizmem, nie było w Inowrocławiu klubu  lekkoatletycznego z prawdziwego zdarzenia, co utrudniało poszukiwanie sportowych talentów. Poprzez Biuro Turystyczne Piast (którego jestem właścicielem)  podjąłem się organizacji  Biegu Zwycięstwa aby dać  możliwość sportowej rywalizacji dla najlepszych oraz zabawę pozostałym uczestnikom biegu. Może przy okazji uda się odkryć talent pokroju Jana Jaskólskiego. Zresztą sam Jan Jaskólski i Edmund Borowski bardzo aktywnie wspomagali organizację Biegu Zwycięstwa. Naszym założeniem była aktywność dzieci i młodzieży. Zakładaliśmy udział około 500 uczestników. Impreza trafiła w podatny grunt,  już w drugiej edycji biegu uczestniczyło ponad 1000 zawodników startujących w 10 kategoriach wiekowych. Aby stworzyć sympatyczna atmosferę, umożliwiliśmy koncerty i występy amatorskim zespołom estradowym na scenie stadionu. Zespoły te miały możliwość reprezentowania się przed liczną widownią, w wielu wypadach były to kilkuletnie dzieci i takie występy były  dla nich wielkim przeżyciem. Jednocześnie w trakcie trwania pięciu edycji Biegu Zwycięstwa udało się zaprosić na imprezę prawie  30 znanych polskich olimpijczyków i sportowców, którzy chętnie uczestniczyli w spotkaniach z dziećmi i młodzieżą biorącą udział w imprezie. Dla tych maluchów zrobienie fotek czy uzyskanie autografów od znanych sportowców było wielką frajdą. Z najbardziej znanych lekkoatletów gościliśmy fenomenalna Irenę Szewińską, Teresę Ciepły, Teresę Sukniewicz, Jurka Kowalskiego, Kazimierza Zimnego, Michała Joachimowskiego, Andrzeja Lasockiego, Bogusława Mamińskiego, Waldka Koryckiego, Stanisława Grędzińskiego, Ryszarda Szczepańskiego, Zbigniewa Makomaskiego,  Andrzeja Pułaskiego, Witolda Barana, Jacka Wszołę, Zdzisława Hoffmana,  Sylwestra Niebudka oraz wychowankowie  KS „Noteć Mątwy” Jan Jaskólski, Tadeusz Kaźmierski, Edmund Borowski czy Jan Kobuszewski i wielu innych znanych sportowców. Imprezie towarzyszyła zawsze piękna pogoda, licznie zapełnione trybuny oraz dla chętnych imprezy rekreacyjne organizowane przez TKKF.  W 2006r. po raz pierwszy w historii Inowrocławia gościliśmy czarnoskórych biegaczy z Keni, którzy oczywiście zajęli 3 pierwsze miejsca w swej kategorii. Dla najlepszych szkół i zwycięzców indywidualnych, dzięki sponsorom zawsze były cenne nagrody oraz tradycyjna wojskowa grochówka. Przy organizacji  imprezy otrzymaliśmy pomoc ze strony  starosty inowrocławskiego, prezydenta miasta i wójta gminy Inowrocław oraz OSiR. Wszystkie 5 edycji Biegu mogły odbywać się dzięki pomocy sponsorów. Największą pomoc otrzymaliśmy od Tadeusza Chęsy z Drukarni Pozkal, Macieja Rogalskiego z Druk Intro oraz Mariana Karaszkiewicza z firmy Corpinex.  Medialnymi patronami imprezy były Express Inowrocławski oraz Radio AS. Jako pomysłodawca i główny organizator imprezy mogę stwierdzić, że odwaliliśmy kawał dobrej roboty, a 5 edycji Biegu Zwycięstw w latach 2003-2007 na stałe zapisało się w pamięci setek osób, które uczestniczyło czynnie czy biernie w tej imprezie. Bogata oprawa  sportowa, spotkania z gwiazdami LA,  występy artystyczne, cenne nagrody, upominki dla każdego uczestnika, setki osób biegnący w poszczególnych kategoriach, udział sław sportowych naszego kraju oraz uśmiechnięte i zadowolone dzieciaki sprawiły mi największą przyjemność. Niestety coraz większa liczba  zawodników uczestniczących w kolejnych latach uniemożliwiły mi rolę głównego organizatora imprezy. Biuro Turystyczne Piast było zbyt małą placówką do organizacji tak dużego przedsięwzięcia a wydziały oświaty i wychowania nie kwapiły się do większego zaangażowania w imprezę. Dlatego już przed rozpoczęciem V edycji Biegu zaproponowałem zmianę formuły Biegu i jego nazwy. W 2008 roku jeszcze jako główny organizator przeprowadziliśmy I Bieg Piastowski. Podstawowe kategorie dla dzieci i młodzieży zostały przeprowadzone na stadionie miejskim, natomiast bieg  główny jako pół maraton przebiegał na trasie Kruszwica (spod Mysiej Wieży) do Inowrocławia na stadion sportowy. Z perspektywy czasu myślę, że pomysł organizacji takiej imprezy spełnił pokładane moje oczekiwania,  jako organizatora imprezy, ale przede wszystkim była wspaniałą lekcją dla tych wszystkich, którzy z uśmiechem na ustach w niej uczestniczyli.

                                                        BRONISŁAW MAJEWSKI

 

 

 

 

Refleksje o biegu redaktora Jarosława Hejenkowskiego z „Expressu Inowrocławskiego”

Sport się zmienił. Jeszcze 20 lat temu, kiedy prowadziłem niedzielną audycję sportową w radiu „i”, wszystko było inne: były emocje, mało pieniędzy, a wiele zapału i było mnóstwo ludzi, którzy chcą ten sport uprawiać. Dziś, kiedy liczy się przede wszystkim mamona, kiedy wszyscy wołają o pieniądze, brakuje w inowrocławskim sporcie imprez, które robiono bezinteresownie. Do takich imprez na pewno należał Bieg Zwycięstwa – jedna z ostatnich imprez robiona przez entuzjastów, a nie specjalistów, bo ci ostatni często okazują się nimi tylko z nazwy i nie ruszą palcem bez zapłacenia im za te ruszenie, na dodatek robiąc to z wielką łaską. Bieg Zwycięstwa był jedną ze znaczących imprez w Inowrocławiu, mieście w którym sport młodzieżowy jest od jakiegoś czasu niepotrzebnie traktowany jako profesjonalny. Był imprezą, na której zobaczyć można było emocje dzieciaków, a nie wuefistów ciągnących na zawody uczniów niemal siłą i zastanawiających się, czy nie będzie to odebrane jako mobbing. To niesłychanie ważne, aby kilku- i więcej letnie dzieciaki uczyły się od najmłodszych lat rywalizacji uczciwej, bez szwindli i decyzji przy zielonym stoliku. Taka rywalizacja, zwycięstwo lub choćby pochwała trenera, zakwasy w nogach, ale też satysfakcja pozostają w pamięci na długo, a czasem skutkują zaangażowaniem się w sport w dorosłym życiu. No to właśnie. Opisując moje wrażenie z tej imprezy nie sposób nawiązać do wielkich czasów inowrocławskiej lekkoatletyki. Przecież Jan Jaskólski, Edmund Borowski czy Jan Kobuszewski byli tylko szczytem. Biegało, skakało, pchało kule czy rzucało oszczepami całe mnóstwo mieszkańców. Gdzie są oni dzisiaj? Gdzie tłumy na szkolnych zawodach? Dziś przecież wuefiści muszą niemal zmuszać swoich uczniów, aby wystartowali w jakichś zawodach, bo ciągnie ich do komputerów, dyskotek i łatwego życia serwowanego zewsząd. Dziś w mieście wśród dzieci chyba najłatwiej o kulomiotów, bo co czwarty to grubas wychowany na fast-foodach oraz słodyczach. Kiedyś uśmiechnąłem się na myśl, ale w sumie Bronisław Majewski jest takim kujawskim Ostatnim Mohikaninem albo jednym z ostatnich, którzy wierzą w szczerość sportu, którzy potrafią wyłożyć własne pieniądze i mnóstwo pracy w imię idei, w którą wierzą. Dziś takich ludzi, nie tylko w sporcie, coraz mniej. Pełen idei był właśnie Bieg Zwycięstwa, impreza która w sumie kończyła jakąś epokę sportu w mieście. To była przecież końcówka transformacji ustrojowej, w której czuć było jeszcze peerelowskie powietrze, które zastępowała demokracja i, niestety, ten złowieszczy kapitalizm, który nie we wszystkich aspektach życia jest zły, ale w sporcie niespecjalnie pożądany. Wciąż pamiętam jak pan Bronek sam chodził, roznosił po szkołach plakaty, namawiał, załatwiał rozmaite sprawy i wykonywał mnóstwo innych rzeczy, które dziś, przy Biegu Piastowskim, niejako kontynuacji jego imprezy, zajmuje się cały sztab ludzi. Był niczym akwizytor, wywalany drzwiami i włażący przez okno. Z tym, że on nie miał z tego nic, oprócz zmęczenia, drenażu w portfelu oraz pewnie narzekań rodziny, że wciąż nie ma go w domu. Jednak dzięki tej imprezie i jego osobistym kontaktom na Kujawy przyjechało wielu byłych, znakomitych sportowców, z którymi kontakt mógł tym dzieciakom zapaść głęboko w pamięć i procentować w dalszym życiu. Widzieli i mogli dotknąć przykłady tego, jak daleko można zajść przez sport. Ja wciąż najbardziej jednak pamiętam te okrzyki dzieciaków, które cieszyły się z wygranej albo dopingowały swoich kolegów do większego wysiłku. Pamiętam ich radosne uśmiechy, kiedy wchodziły na podium, albo pokazywały rodzicom medale. Bronisławowi Majewskiemu sił starczyło na zrobienie pięciu edycji imprezy. Trudno się dziwić, że dał sobie z nią spokój, skoro pomagało mu niewiele osób w Inowrocławiu, które mają wpisane w obowiązki wspieranie takich inicjatyw i biorą za to ciężkie pieniądze. Wciąż pamiętam, jak pan Bronek mówił o czasach, które znam tylko z opowieści i zdjęć. Przecież Inowrocław był kuźnią sportowych talentów i liczył się nie tylko w województwie, ale w całym kraju, a Bieg Zwycięstwa to był niczym taki lekkoatletyczny „turniej dzikich drużyn”. To tam można było wyłowić chłopaka lub dziewczynę, którzy za kilka lat mogą osiągać dobre wyniki. Turniejów młodych piłkarzy nie ma w Inowrocławiu od lat i widzimy, gdzie jest kujawski futbol. Na szczęście, trochę dzieciaków wciąż biega i może za jakiś czas znów doczekamy się pokolenia, z którego dumni mogą być Inowrocławianie. Przecież nie potrzeba wielkich pieniędzy, a ludzi z zapałem. Ostatnim tego dowodem jest Kruszwica, która za sprawą uporu miejscowych wuefistów wypuściła w Polskę Jakuba Krzewinę, czterystumetrowca, który za rok pewnie wystartuje na igrzyskach olimpijskich, a kto wie, może i w sztafecie zdobędzie medal.

                                                                 Jarosław Hejenkowski

                                                     redaktor Expressu inowrocławskiego

 

 

 

Głos czytelnika

Byłem w sobotę na inowrocławskim  stadionie oraz w Solankach i jestem pod olbrzymim wrażeniem rozgrywanego tam V Biegu Zwycięstwa. Muszę przyznać, że już dawno nie widziałem w naszym mieście tak wielkiej liczby biegających dzieci i młodzieży. Podobno Bronisław Majewski, który zorganizował ten bieg zapowiedział, że robi to po raz ostatni. To wielka szkoda, bo takie imprezy dla dzieci udają się tylko wówczas, kiedy robią to prawdziwi zapaleńcy.

 23.05.2007  Express Inowrocławski